Gdy praktykujesz jogę, zmienia się nie tylko twoje ciało, przede wszystkim zmienia się twoje serce. Zauważasz piękno i dostojność świata, które wcześniej pozostawało dla twoich oczu w ukryciu.
Pamiętam, jak jadąc samochodem codzienną drogą, pierwszy raz poczułam 'to coś”. Był piękny letni dzień, a korony drzew utworzyły nad ulicą tunel. I na ten widok poczułam przeogromne wzruszenie. To był mój przełomowy moment, bo zdanie, że „życie jest piękne”, było dla mnie do tej pory tylko pustym frazesem. I za wzruszeniem przyszło uczucie, takie prosto z serca: jak ja bardzo chcę żyć! Niby takie proste i oczywiste, ale okazało się, że w pełni uświadomione wzbudza w sercu jakąś niejasną, ulotną tęsknotę.
W moim rozwoju duchowym pojawiła się ogromna potrzeba obcowania z naturą. Przez dłuższy czas na sam widok pięknego leśnego krajobrazu, łzy płynęły mi po policzkach. Trudno opisać to uczucie, ale to jakby powrót do domu. Jednocześnie spotkanie z potężnym majestatem przyrody, jej naturalną mądrością, niezwykłą siłą, ale i niesamowitą delikatnością.
Dzisiaj wchodząc na matę, praktykując asany, pranayamy i medytując, czuję, jak łączę się z tą Siłą. Czuję, że dbając o siebie, swoje ciało, umysł i duszę, dbam o część większej całości. Wszyscy jesteśmy połączeni, tworzymy ten świat, jesteśmy jego bardzo ważną częścią. Jesteśmy za niego odpowiedzialni, więc jest zupełnie naturalne, że powinniśmy być odpowiedzialni za siebie.
I zaraz za uczuciem ogromnej wdzięczności, naturalnie pojawia się głęboki szacunek dla Natury. I zupełnie oczywista staje się potrzeba szanowania każdego przejawu życia. I okazuje się, że zmiana stylu życia nie jest wyrzeczeniem, a raczej dostrojeniem się do szerszego kontekstu bycia tu i teraz… z wdzięcznością i miłością.